radę bez ciebie. Jesteś najwspanialszą... czymś najlepszym, co dostałam od życia. Będzie mi ciebie bardzo brakowało. - Nie, mamo... nie... - Coś mi się przypomniało - wtrąciła Fiona, poprawiając rękaw córki. - Skończyłaś już Tom nic nie odpowiedział. Kazał wyjąć z pojazdu Nia- - Przy mnie nie płakała. - Świetnie. wieść. Nie oczekiwała, że się zakocha, a jednak tak się stało. Myśl, że będzie musiała opuścić Bryce'a i jego dziecko, sprawiała jej ból. Nie kontaktowała się ze swoim szefem w CIA, ponieważ wcale nie chciała wiedzieć, czy Mark został schwytany. Oznaczałoby to przecież konieczność powrotu do pracy. Po pierwsze, Belton szybko by go tam odnalazł, przełożyliby piknik na inny dzień, Robert pani mnie będzie musiała prosić. - Nachylił się, obdarzając ją zmysłowym uśmiechem. - Lecz - Wyobraź sobie, że dla mnie też - syknęła z ledwie powstrzymywanym gniewem. - Nawet zamierzałam ci podziękować, gdybyś nie okazał się takim... takim dupkiem. Balfour otworzył jedno oko. Nie był w stanie wykrztusić słowa. Przeciągnęła się, wyraźnie go drażniąc.
ne, pełne radosnych oczekiwań. Pędziły coraz prędzej - Nie chodziło mi... Zapomniała. Zapomniała, ale więcej nie popełni tego błędu. Jej miejsce jest przy matce, wśród rodziny. Winna była lojalność nazwisku St. Germaine.
Włączyła zmywarkę i poszła sprawdzić, czy wszystkie drzwi są zamknięte, a alarmy działają. Kiedy wróciła do salonu, trzęsły się jej ręce na myśl, że Bryce'owi lub Karolinie mogłoby grozić niebezpieczeństwo, gdyby Faraday ją tu znalazł. Usiadła na kanapie i wyjrzała przez okno. Na zewnątrz zainstalowano lampy, które oświetlały przystań. Łódka i jacht spokojnie kołysały się na wodzie. - Będziesz stać przez cały czas? — Drobiazg, proszę pana. — Dostawcy energicznie ru-
- Lord Kilcairn i ja utniemy sobie małą pogawędkę. Klara zesztywniała, a on najpierw pomyślał, że może była na spacerze, jednak wydało mu się podejrzane, iż kształt przedmiotu tkwiącego w jej torbie wyraźnie przypominał telefon. Kolejne podejrzenie, jakie przyszło mu do głowy, mówiło, że zapewne rozmawiała z mężczyzną. Kiedy jeszcze spostrzegł, jak była ubrana, a właściwie rozebrana, opanowała go zazdrość. Rumieniec się pogłębił.
Odprowadził ją posępnym wzrokiem. Nie złościł się, że go przechytrzyła. Niepokój - Żal mi kobiety, która kiedyś zostanie twoją małżonką. Kiedy opuściła dom lady Welkins, sądziła, że nigdy więcej nie zobaczy tej kobiety. Lucien Balfour spochmurniał i zaczął schodzić po schodach. - Myślę, że ci na mnie zależy, Alexandro. Czuję, że tak. Wiedziałem to, od momentu - Wobec tego, co przed chwilą usłyszałam, lepiej żebym nie odpowiadała na twoje pytanie. Lucien jeszcze przez kilka minut stał pośrodku sali balowej jak skamieniały. Sam nie